Witold Urbanowicz urodził się 30 marca 1908 r. w Olszance koło Suwałk. W 1930 wstąpił do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, którą ukończył w 1932 r. w wieku 24 lat (VI promocja). Jako podporucznik obserwator został skierowany do służby w nocnym dywizjonie bombowym 1. Pułku Lotniczego w Warszawie. W 1933 ukończył kurs pilotażu, a następnie Kurs Wyższego Pilotażu w Grudziądzu, po czym został przeniesiony do lotnictwa myśliwskiego. Już jako pilot myśliwski, Urbanowicz latał w eskadrach: 113, a następnie 111 „Kościuszkowskiej”. Po tym, jak drugą z nich przeniesiono tymczasowo do bazy przy granicy ze Związkiem Radzieckim z zadaniem odpędzania radzieckich samolotów rozpoznawczych przekraczających granicę, Urbanowicz miał w sierpniu 1936 zaliczyć swe pierwsze zwycięstwo w walce powietrznej (gdy ponawiane ostrzeżenia nie dały rezultatu, miał zestrzelić samolot, prawdopodobnie rozpoznawczy R-5, tłumacząc później, że odpowiedział na wrogi ogień). Ten i inne incydenty, w których zachował bezkompromisową, „niedyplomatyczną” postawę (m.in. srogie potraktowanie Willego Messerschmitta, przyłapanego na szpiegowaniu w pobliżu polskiego hangaru wojskowego) zadecydowały o przeniesieniu go do szkolnictwa – do Dęblina na stanowisko instruktora pilotażu (gdzie otrzymał swój przydomek – „Kobra”). Wielu znanych pilotów z okresu II wojny światowej zdobyło pierwsze szlify pod jego okiem.
Wojna zastała Urbanowicza w trakcie ćwiczeń w powietrzu w szkole w Dęblinie. Latając na starym myśliwcu P.7a (w grupie „Ułęż”, wraz z innymi instruktorami ze szkoły), mimo starć z nieprzyjacielem nad Dęblinem i Ułężem, nie zdołał strącić żadnej niemieckiej maszyny. Gdy jego samolot został zniszczony na ziemi, dostał rozkaz doprowadzenia grupy podchorążych do Rumunii, skąd miał odebrać rzekomo dostarczone tam samoloty Morane-Saulnier MS.406 i Hurricane. Wobec niedostarczenia do Rumunii samolotów, Urbanowicz wrócił z granicy do kraju w celu kontynuowania walki. Pochwycony przez oddział radziecki, uciekł wraz z dwoma podoficerami tego samego wieczora i po trzech dniach dołączył do swojego oddziału w Rumunii, skąd niebawem przetransportowano ich do Francji. W Istres zakwaterowano go wraz z oddziałem w prymitywnych barakach, nie dając większych nadziei na rychły udział w walce z Niemcami, wobec czego w końcu stycznia 1940 r. Urbanowicz znalazł się w grupie pilotów, która przyjęła zaproszenie wstąpienia do brytyjskich dywizjonów RAF-u i przeniósł się do Wielkiej Brytanii.
Jako pilot 145 Dywizjonu myśliwskiego RAF, Urbanowicz rozpoczął 4 sierpnia loty operacyjne w Bitwie o Anglię. 8 sierpnia strącił pierwszego Messerschmitta Bf 109. 11 sierpnia zestrzelił kolejnego, ale zwycięstwo to nie zostało zaliczone do oficjalnej statystyki. (zob. R. Gretzyngiel, W. Matusiak, „Polacy w obronie Wielkiej Brytanii”, Rebis, Poznań 2007, s. 37-38). 12 sierpnia zestrzelił jeszcze Ju 88. 21 sierpnia objął dowództwo eskadry „A” w polskim dywizjonie 303. 6 września strącił Bf 109, którego pilotował Hauptmann Joachim Schlichting, dowódca III./JG 27. 7 września, będąc wciąż w randze porucznika, mimo oporów części dowództwa Polskich Sił Powietrznych, został mianowany dowódcą dywizjonu 303 po ciężko poparzonym w walce majorze Krasnodębskim. Tego dnia w ataku na klucz około 40 bombowców strącił Dorniera Do 17 i prawdopodobnie kolejnego Bf 109. 15 września, w dniu uważanym przez wielu za decydujący o wyniku Bitwy o Anglię, prowadząc atak dywizjonu na osłanianą przez myśliwce formację 60 bombowców, zaliczył zestrzelenie kolejnych dwóch Do 17. 25 września strącił Heinkla He 111, by nazajutrz osiągnąć swój rekordowy wynik 4 samolotów zestrzelonych jednego dnia: 2 Ju 88, Bf 109 i Bf 110. Powtórzył to osiągnięcie w trzy dni później, strącając trzy „109-ki” i jednego Do 17. 21 października zdał dowództwo Dywizjonu 303 por. Hennebergowi.
Przez pewien czas pracował w dowództwie 11 Grupy Myśliwskiej, a od 15 kwietnia do 1 czerwca 1941 dowodził 1 Polskim Skrzydłem Myśliwskim (dywizjon 303, 306 i 308). Nie był jednak popularny wśród polskich władz lotniczych i w czerwcu 1941 został odsunięty od latania i wysłany do USA z serią odczytów dla Polonii amerykańskiej w celu naboru ochotników do wojska. Następnie służył w szkolnictwie lotniczym w Wielkiej Brytanii, po czym jesienią 1942 roku został oddelegowany do Waszyngtonu na stanowisko zastępcy attaché lotniczego przy polskiej ambasadzie.
We wrześniu 1943 Urbanowicz ochotniczo wstąpił (jako gość) do amerykańskiej 14 Floty Lotniczej walczącej na froncie chińskim. Po krótkotrwałym pobycie w dywizjonach 16 i 74, 23 października 1943 został przydzielony do słynnego dywizjonu 75 (75th Fighter Squadron) 14 Grupy Lotniczej, znanego jako „Latające Tygrysy”. Jako pilot tej jednostki, latając na samolocie P-40N Kittyhawk, Polak zasłużył się w bitwie pod Changde, eskortował bombowce i samoloty transportowe. 11 grudnia osłaniając formację bombowców znalazł się sam wobec 6 japońskich myśliwców, z których 2 zestrzelił (prawdopodobnie Nakajima Ki-43).
W grudniu 1943 Urbanowicz powrócił do Wielkiej Brytanii by po krótkim okresie pracy sztabowej zostać ponownie polskim Air Attaché w Waszyngtonie. Gdy w lipcu 1945 roku rząd Stanów Zjednoczonych cofnął uznanie Rządowi Polskiemu na Uchodźstwie, płk Urbanowicz przyleciał do okupowanych Niemiec, a stamtąd do Polski, gdzie wkrótce został aresztowany przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa. Zwolniony, natychmiast uciekł na Zachód. Osiadł wraz z rodziną w Nowym Jorku, gdzie w następnych latach pracował w American Airlines, Eastern Airlines i Republic Aviation jako „production control executive”. W roku 1973 przeszedł na emeryturę. Do 1994 był konsultantem w amerykańskim przemyśle lotniczym. W czerwcu 1991 przyjął ofertę przyjazdu do kraju, w 1995 – podczas kolejnej wizyty – został awansowany przez Prezydenta Lecha Wałęsę na generała brygady lotnictwa polskiego. Zmarł w szpitalu amerykańskich weteranów na Manhattanie.
Witold Urbanowicz zasłynął jako dowódca najlepszego dywizjonu myśliwskiego Bitwy o Anglię w jej decydującej fazie. Z wynikiem 15 pewnych i jednego prawdopodobnego zestrzelenia jako jedyny Polak znalazł się w pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych pilotów alianckich tej bitwy. Według oficjalnej statystyki, z wynikiem 17 pewnych i jednego prawdopodobnego zestrzelenia, znajduje się na drugim miejscu na liście najskuteczniejszych polskich asów myśliwskich (za Stanisławem Skalskim). Sam Urbanowicz podawał inną liczbę swoich zwycięstw powietrznych. Tak pisał na ten temat: „Pytano mnie nieraz o moje konto zestrzeleń w czasie II Wojny. Różne źródła podają różne cyfry, więc przedstawiam stan faktyczny. W Bitwie o Wielką Brytanię zestrzeliłem 17 samolotów, na Dalekim Wschodzie 11, z czego 6 samolotów w czasie walk, natomiast 5 samolotów podczas ataków na lotniska japońskie w Chinach i na Tajwanie, w momencie ich startu lub lądowania. Po powrocie z Chin w roku 1944 dokumenty złożyłem w Polskim Inspektoracie Lotnictwa w Londynie.” (W. Urbanowicz, Świt zwycięstwa, Znak, Kraków 1971, s. 318). Był mistrzem pilotażu – nigdy żadna wroga kula nie trafiła w jego samolot[potrzebne źródło]. Miał także doskonały ogląd sytuacji w powietrzu („Dla mnie pułkownik Urbanowicz był jak swami [hinduski mistrz] – wyznał jeden z amerykańskich pilotów 75 Dyw. Po walce wymieniał tyle szczegółów, że wierzyć się nie chciało. Widział wszystko, co się zdarzyło i co każdy z nas robił”). Urbanowicz został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, brytyjskim Distinguished Flying Cross, amerykańskim Air Medal i wieloma innymi polskimi, brytyjskimi, amerykańskimi i chińskimi (kuomintangowskimi) orderami wojskowymi. Opublikował kilka książek, poświęconych wspomnieniom z wojny („Początek jutra”, Kraków 1966, „Świt zwycięstwa”, Kraków 1971, „Ogień nad Chinami”).
Gen. bryg. pil. Witold Urbanowicz zmarł 17 sierpnia 1996 w Nowym Jorku, został pochowany na cmentarzu w Doylestown w stanie Pensylwania zwanym Amerykańską Częstochową.